Obraz 7: Chasia Farbiarz - część 1 |
Rywka Farbiarz z córką Chasią. Stoczek 1938 r.
W czasie II wojny światowej w getcie w Stoczku Węgrowskim przebywało około 2 tysiące Żydów. Podczas likwidacji getta we wrześniu 1942 r. hitlerowcy rozstrzelali ok. 200 Żydów a pozostałych deportowali do obozu zagłady w Treblince. Grupy Żydów ze Stoczka zdołały ukryć się w okolicznych lasach i wioskach. Wśród ukrywających się była Rywka Farbiarz ze swą 10- letnią córką Chasią. Ukrywający się podzieleni byli na małe ok. dziesięcioosobowe grupy. Razem z Chasią i jej mamą byli jej kuzyni z Warszawy; Srulik- lat ok.18 i Mojszele Farbiarz- lat ok.11, którzy przybyli do Stoczka w nadziei na przeżycie. W grupie tej była też rodzina Ciechanowiecki ze Stoczka: rodzice, ich dwie córki, jedna po mężu Galant z dwojgiem małych dzieci. 26 listopada 1942 r. spadł obficie pierwszy śnieg. Grupa ta przebywała tego dnia w ukryciu u polskiej rodziny, kilka kilometrów od Stoczka. Tam dotarła wieść, że Niemcy robią obławę na Żydów. Gospodarze bojąc się, że Niemcy dojdą po śladach do Żydów wygnali ich ze swojego domu. Przyjął ich inny gospodarz mieszkający pod lasem i pozwolił zagrzać się przy piecu. Po niedługim czasie zauważyli w około dużo Niemców i natychmiast uciekli do lasu. Szli leśną drogą, gdy nagle z obydwu stron rzucili się na nich Niemcy i złapali ich. Prowadzili całą grupę do Stoczka, Mojszele Farbiarz nie mógł iść gdyż miał drewniane chodaki i śnieg mu się do nich kleił. Więc Niemcy krzyknęli- Zrzuć buty! - i Mojszele poszedł boso. W Stoczku zapakowali ich na ciężarówkę, myśleli że jadą do Treblinki. Chasia w czasie jazdy była przytulona do matki, bardzo się bała i mocno płakała. Przyjechali do Mrozowej Woli, Niemcy rozkazali im wysiąść i usiąść na ziemi, blisko rowu i drogi. Chasia myślała wtedy jak będzie wyglądała śmierć. Mama była przy niej, zaczęło się ściemniać. Niemcy byli w mundurach, zaczęli strzelać do Żydów z karabinów, od strony drogi, potem przeszli i strzelali z drugiej strony rowu. Wkrótce odjechali. Chasia leżała, zaczęła dochodzić do siebie i usłyszała czyjeś jęki, kogoś rannego. Pomyślała, że wszyscy żyją i zaraz wstaną.. Jęki jednak po chwili umilkły. Tymczasem nadeszli ludzie ze wsi, usłyszała ich głosy. Ktoś powiedział: Kto zakopie ciała zabitych, to będzie miał prawo do rzeczy, które znajdzie przy nich. Ktoś odpowiedział: nie chcę tego robić ani ich rzeczy. Było już dość ciemno, Chasia wstała i pokazała się wszystkim. Nie była ranna ale cała zakrwawiona. Mieszkańcy Mrozowej Woli byli zaskoczeni, pojęli, że w cudowny sposób nie trafiły w nią kule. Nic złego jej nie zrobili, pozwolili odejść. Nim opuściła to miejsce mordu widziała swą matkę Rywkę, leżała na wznak, krwi na niej nie dostrzegła. Obok zobaczyła Ciechanowieckiego, ojca Ester Galant, z przestrzeloną głową i zakrwawionego. Chasia uznała, że to jego krwią była cała zalana. Oddaliła się od tego miejsca i w dwóch domach w Mrozowej Woli otrzymała kromki chleba, ale nie mogła się tam zatrzymać. Ukryła się w szopie, w pozycji siedzącej przeczekała noc. Pamiętała jak babcia mówiła, że tak jest cieplej. Słyszała jakieś krzyki ale mimo poszukiwań nie została odkryta. Rano poszła do Stoczka i zapukała do jednego z domów na skraju miasteczka. Gospodyni na jej widok powiedziała: Ta krew na tobie to znak, że będziesz żyła! Jednak tam też nie mogła pozostać. Wieść o egzekucji i ocalonej Chasi rozeszła się po okolicy i dotarła do jej babci Chawy Farbiarz, która również ukrywała się. Babcia odnalazła Chasię i razem udały się do Kosowa Lackiego. Dowiedziały się, ze tam jeszcze są Żydzi… |